Zniszczony przez władze komunistyczne i zapomniany poeta - Wojciech Bąk pisał przed laty
w poemacie "Do cudzoziemca" o polskiej gościnności:
"Tu domy są otwarte, jak gdzieindziej drogi,
a człowiek wita w obcym z śmiechem przyjaciela,
i gdy w dom zapuka łagodnie ubogi,
to nikt się przed nim drzwi zamknąć nie ośmiela..."
Patrząc na obecną sytuację w Europie, wprawdzie bardzo łatwo jest robić Polakom wyrzuty, że nie palą się do otwierania domów, bo o wiele trudniej jest dostrzec głębię sprawy. Nie sądzę, że zaniknął w narodzie ów duch gościnności,
o którym pisał W. Bąk, ale problem leży gdzie indziej: otóż ci niby-uchodźcy ani nie łagodni, ani nie pukają - tylko pchają się na siłę, z postawą wręcz roszczeniową (grymasząc nawet na podawane za darmo jedzenie jak chociażby wczoraj w Anglii – że za mało urozmaicone)! W taki sposób zachowuje się nie ubogi, tylko najeźdźca... Ubogi nie zawsze nawet ma odwagę prosić, a jeśli dostaje, to przyjmie i podziękuje, czego nie chwaląc się, wielokrotnie byłem świadkiem.
We wrześniu 1939r. Polacy Niemcom nie otwierali domów… mimo, że byli z natury gościnni – zresztą jestem przekonany, że jesteśmy takimi nadal - tylko stawiali czynny opór na ile mogli.
I dzisiaj również Polacy w przygniatającej większości (a także Węgrzy, Chorwaci, Słowacy, Słoweńcy oraz coraz bardziej również Austriacy i sami Niemcy) dobrze „czują” sprawę! - Nie mówię tu o rządzących, bo oni powiązani układami wzajemnymi ze sobą wraz z swoimi tubami medialnymi próbują mydlić oczy!
U podstaw owej fali imigracji niewątpliwie jest wojna i bieda, ale jesteśmy świadkami, że na tej wojnie i biedzie chcą ugrać przede wszystkim ci, którym się marzy wygodnictwo, konformizm i wysoki socjal (bowiem niewielu z nich to prawdziwi uchodźcy, którym rzeczywiście trzeba pomóc. Przecież ani w Turcji, ani w Grecji, ani na Bałkanach wojny nie ma, ale nikomu z niby-uchodźców się nie spieszy, by tam ułożyć sobie przyszłość) - może i ja też bym tak chciał, bo to prosty sposób na łatwe życie, ale uważam, że "nie tędy droga", to zwykłe pasożytnictwo, ślepa uliczka i nie ma to nic wspólnego ani z ewangelicznym ubóstwem, ani z przesłaniem papieża Franciszka.
Ewangeliczne spojrzenie zawsze każe zawsze odróżnić dobro od zła, plewy od ziarna, ubóstwo od dziadostwa. Słowo „dziadostwo” w języku polskim dobrze oddaje sedno sprawy. Ubogim trzeba pomóc, natomiast na dziadostwo godzić się nie wolno – tymczasem dziś chcą nas przymusić do przyjęcia „dziadów” – dodatkowo młodych dziadów, którym robić się nie chce, a wymagania mają takie, że wielu Polaków nie ma odwagi nawet o tym marzyć.
Problem również w tym, że owego ewangelicznego spojrzenia brakuje dziś szczególnie politykom Europy zachodniej, w rezultacie czego „nie widzą” powodów naszych decyzji. Po prostu tego nie widzą, a Ewangelię i papieża Franciszka traktują instrumentalnie dla osiągnięcia swoich wcześniej założonych celów! Zresztą trudno się nawet temu stanowi rzeczy dziwić, bo człowiek odchodząc od Boga traci zmysł wiary i ostrość spojrzenia, dzięki któremu potrafi rozróżniać m. in. uchodźcę od najeźdźcy, czy ubogiego od dziada.
/x Tadeusz