ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY

Slide 1

Nasze inicjatywy

 
 LOGO Drvenik22

Chata na Zagrodach

W jednym z okien w kaplicy Matki Bożej na Zagrodach pragnąłem, aby był witraż przedstawiający św. Monikę. Wspominam o niej dzisiaj, kiedy z powodu zamknięcia cmentarzy nie możemy odwiedzić grobów bliskich w dzień Wszystkich Świętych.

Czynię to dlatego, że będąc kiedyś pod Rzymem w antycznej Ostii dowiedziałem się, że tam właśnie św. Monika umierała nie zdążywszy wrócić do rodzinnej Tagasty w północnej Afryce.

Opis śmierci św. Moniki, który zostawił nam jej syn Augustyn w „Wyznaniach” wpisuje się dobrze w obecną sytuację, kiedy nie możemy stanąć na grobami bliskich. Otóż, kiedy zachorowała w Ostii,

Czytaj więcej: Marsz po... świętość!

Opublikowano: piątek, 30, październik 2020 21:22
Napisz komentarz (1 Komentarz)

Walec laickości i zeświecczenia przetacza się na naszych oczach przez społeczeństwo. Przy okazji wyroku TK o zakazie zabijania nienarodzonych dzieci z wadą rozwojową czy genetyczną, wyłania smutny obraz ludzkiego wnętrza, w którym Bóg nie ma decydującego słowa, a jeśli ma jeszcze cokolwiek do powiedzenia, to gdzieś z kąta duszy, lecz Jego głos jest zdecydowanie za słaby, aby się przebić przez jazgot świata.

Dla mnie osobiście smutne jest to, że tak wiele osób, które w minionych latach uczyłem na katechezie i wykazywały autentyczne otwarcie serca na Boga i Jego przesłanie oraz które z uwagą uczestniczą w liturgii i wręcz wydaje się, że przytakują, gdy słyszą Słowo Boże, czy też brały czynny udział w spotkaniach – teraz potrafią zwłaszcza w świecie internetu poprzez posty, naklejki na logo, komentarze czy polubienia stanąć totalnie po drugiej stronie boskiego wezwania: „nie zabijaj”.

Na nic się tu zdają jakiekolwiek tłumaczenia, że się rzekomo broni praw kobiet. Cel NIE uświęca środków!

Czytaj więcej: Własne EGO, czy Boże prawo?

Opublikowano: piątek, 23, październik 2020 20:37
Napisz komentarz (0 Komentarzy)

W każdej epoce w historii wybuchały epidemie, które wielokrotnie dziesiątkowały społeczeństwo, niszcząc dorobek ludzki, osłabiając ducha i wywołując wiele fizycznego bólu, ale chyba jeszcze więcej bólu w ludzkich sercach. Do końca obecnego wieku jeszcze co prawda dalej niż bliżej, ale wszystko wskazuje na to, że jego największą epidemią (oby jedyną) będzie tęczowa zaraza.

Epidemia ta jest bardzo dziwna i inna niż poprzednie. O ile tamte dotykały w pierwszej kolejności ludzkiego ciała powodując choroby, o tyle ta rozwija się wpierw w ludzkim intelekcie, dokonując przewartościowania w spojrzeniu na świat, a potem niczym opad radioaktywny po wybuchu bomby atomowej zaraża wszystkie obszary ludzkiego ducha degradując człowieczeństwo do poziomu często mniej niż zwierzęcego. Przecież takie obrazki przebranych za zwierzęta i inne sceny niegodne ludzkich zachowań możemy obserwować na tzw. paradach równości…

Jest to jeszcze dodatkowa epidemia posiadająca bardzo perfidny kamuflaż w postaci wybrakowanej tęczowej flagi. Tęcza będąca biblijnym symbolem bliskości Pana, zawarcia przymierza z Noem została wykorzystania do zasłonięcia samego sedna owej zarazy, czyli zupełnego odarcia z moralności połączonego z nachalną promocją homoseksualizmu i innych grzechów. Ale uwaga! – jest to tęcza zredukowana do 6 kolorów. Marcin Jakimowicz w artykule „Wybrakowana tęcza”, który ukazał się na łamach „Gościa Niedzielnego” już kilka lat temu wskazuje, że nie jest to przypadkowe: „Gejowskiej tęczy brakuje siódmego koloru. Siódemka staje się szóstką. Pełnia – brakiem. Tak dzieje się zawsze, gdy człowiek chce udowodnić Bogu, kto tu rozdaje karty.” Pisze tam również, że: „ważna jest nie tylko sama <szóstka> – dla biblijnego Izraela liczba niedoskonałości, braku pełni – ale i to, że z symbolu LGTB wykasowano kolor indygo, uznawany za symbol… Jezusa Chrystusa. <zobacz cały artykuł>

Przypomina mi się w tym miejscu może zbyt dosadne porównanie, którego użył kiedyś na zajęciach z etyki z nami prof. Wacław Gubała. Mianowicie podkreślając, że nie można nigdy zła i grzechu usprawiedliwiać, oraz ukrywać czy kamuflować powiedział, że „chociażbyś gówno owinął w najlepszego rodzaju papier toaletowy, to i tak pozostanie g...m”. Wydaje się, że podobnie jest i w tym przypadku; epidemia LGBT+ itp. próbuje się kamuflować za tęczową flagą, ale to wcale nie zmienia faktu, że ciągle jest to… po prostu grzech! I nie ma się co szczypać, ani chować za parawanem tolerancji, tylko trzeba to najzwyczajniej w świecie nazwać po imieniu!  

Profilaktyka, czyli jak to leczyć?

W naturze zazwyczaj jest tak, że sama potrafi się dość skutecznie bronić przed różnego rodzaju epidemiami. Otóż w przypadku tęczowej zarazy podstawowym antyciałem, które potrafi człowieka ochronić przed zarażeniem jest wstyd – poczucie wstydu. Problem w tym, że żyjemy w świecie, który całkowicie od wstydu ucieka. To, co kiedyś było popełniane w ukryciu, w tajemnicy – dziś staje się źródłem chluby. Już św. Paweł przestrzegał Filipian błagając ich wręcz ze łzami, by się wystrzegali tych, których „losem - zagłada, bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić” – Flp 3,19.

Grzechowi bowiem powinien towarzyszyć wstyd, a nie poczucie chwały. Grzechu się normalny człowiek winien wstydzić, a nie nim chwalić! Wstyd ma więc charakter powstrzymujący od grzechu. Czasami mówimy: byś się wstydził! – kiedy ktoś robi rzecz złą, przeklina, czy krzywdzi drugiego i dobrze się z tym czuje. Wstyd jest dobrym darem od Boga w upadłym świecie, jego zadaniem jest ograniczenie i powstrzymanie się od grzechu. Widzimy to już w ogrodzie Eden, gdy Adam po popełnieniu grzechu wstydzi się pokazać Bogu, wstydzi się spojrzeć na Boga!

Dlatego też jesteśmy świadkami, że pierwszym etapem ataku tęczowej zarazy jest odarcie człowieka ze wstydu! Bo dalej to już można robić wszystko i ze wszystkimi, nie zatrzymując się nawet przed profanacją tego, co święte…

Nie pozwólmy więc wyrwać sobie z serca poczucia wstydu, albo zaaplikujmy go ponownie, jeśli już gdzieś zanikło, bo ono jest pierwszą i najskuteczniejszą szczepionką na tę obecnie ogromnie szalejącą epidemię! Jeśli bowiem bariera wstydu zostanie przekroczona, to potem już zaraza zaczyna czynić takie spustoszenie, że wszystko zaczyna się sypać jak domino!

Opublikowano: środa, 08, maj 2019 21:11
Napisz komentarz (9 Komentarzy)


Zniszczony przez władze komunistyczne i zapomniany poeta - Wojciech Bąk pisał przed laty
w poemacie "Do cudzoziemca" o polskiej gościnności:


"Tu domy są otwarte, jak gdzieindziej drogi,
a człowiek wita w obcym z śmiechem przyjaciela,
i gdy w dom zapuka łagodnie ubogi,
to nikt się przed nim drzwi zamknąć nie ośmiela..."

Patrząc na obecną sytuację w Europie, wprawdzie bardzo łatwo jest robić Polakom wyrzuty, że nie palą się do otwierania domów, bo o wiele trudniej jest dostrzec głębię sprawy. Nie sądzę, że zaniknął w narodzie ów duch gościnności,

Czytaj więcej: Niby-uchodźcy a gościnność

Opublikowano: sobota, 19, wrzesień 2015 09:52
Napisz komentarz (1 Komentarz)