ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY

Slide 1

Nasze inicjatywy

 
 LOGO Drvenik22

Chata na Zagrodach

Własne EGO, czy Boże prawo?

Opublikowano: piątek, 23, październik 2020 20:37

Walec laickości i zeświecczenia przetacza się na naszych oczach przez społeczeństwo. Przy okazji wyroku TK o zakazie zabijania nienarodzonych dzieci z wadą rozwojową czy genetyczną, wyłania smutny obraz ludzkiego wnętrza, w którym Bóg nie ma decydującego słowa, a jeśli ma jeszcze cokolwiek do powiedzenia, to gdzieś z kąta duszy, lecz Jego głos jest zdecydowanie za słaby, aby się przebić przez jazgot świata.

Dla mnie osobiście smutne jest to, że tak wiele osób, które w minionych latach uczyłem na katechezie i wykazywały autentyczne otwarcie serca na Boga i Jego przesłanie oraz które z uwagą uczestniczą w liturgii i wręcz wydaje się, że przytakują, gdy słyszą Słowo Boże, czy też brały czynny udział w spotkaniach – teraz potrafią zwłaszcza w świecie internetu poprzez posty, naklejki na logo, komentarze czy polubienia stanąć totalnie po drugiej stronie boskiego wezwania: „nie zabijaj”.

Na nic się tu zdają jakiekolwiek tłumaczenia, że się rzekomo broni praw kobiet. Cel NIE uświęca środków!

Co to za obrona, skoro ma to być czynione kosztem życia dzieci i to tych najbardziej bezbronnych, bo nie mogących nawet krzyknąć, czy zapłakać… Wyrasta natomiast do niebotycznych rozmiarów EGO owych rzekomych obrońców kobiet, dla których liczy się tylko „dobro” tak bardzo nikłe i ulotne - jak „tu i teraz”, a znika z horyzontu to co boskie, nieprzemijające – czyli wieczność! Brak wygody i owego „dobra” <tu i teraz> określa się piekłem, a lekceważy się prawdziwe piekło, czyli utratę możliwości zbawienia…
Człowiek zagłuszający w sobie poprzez wrzask świata ów Boży instynkt, który tak, czy owak posiada i przy odrobinie dobrej woli potrafi odkryć - przestaje patrzeć na świat przez pryzmat Bożego wejrzenia. Wówczas zaś to, aby się wygodnie urządzić, staje się priorytetem! I nie daj Boże, aby ktokolwiek, lub cokolwiek chciało mu w tym przeszkodzić. Problem w tym, że w takiej sytuacji człowiek często nawet nie zauważa, że sam staje w miejscu Boga, a Bóg przestaje mieć w jego życiu cokolwiek do gadania, najwyżej może jeszcze znajdzie odrobinę miejsca gdzieś w kącie duszy, o ile nie będzie sprawiał zbyt wielkich wyrzutów sumienia.

Pewnie wielu mi zarzuci, że jestem wyalienowany z rzeczywistości, bo przecież nie mam, żony, czy dziecka, zwłaszcza niepełnosprawnego… Lecz nie żyję na księżycu, odwiedzam na parafiach wiele chorych dzieci w domach sprawując sakramenty święte, pracowałem kilka lat w szpitalu, w czasie seminarium należałem do wolontariatu w Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu spędzając z chorymi dziećmi wiele czasu, także Święta Bożego Narodzenia, mam też jednego z chrześciaków z zespołem Downa. Widzę, i doświadczyłem osobiście tego, że często chociaż takie dzieci wymagają niezwykle dużo opieki i środków finansowych na leczenie, czy rehabilitację, to jednak właśnie one są często sercem domów, rodzinnych ognisk, potrafią też wyzwolić niezwykłe pokłady miłości poprzez niezwykłą bliskość i wynagrodzić wkładany trud w ich opiekę.

Szkoda, że dziś, gdy prawo staje po stronie słabszych, tak wielu słucha i kopiuje egoistycznych krzykaczy… Trzeba też jasno i otwarcie powiedzieć, że ukrywanie się za parawanem politycznej poprawności Bogu chwały nie przyniesie.

Pociechą jest to, że prawda ma tę jedną zaletę, iż prędzej, czy później obroni się sama – jest jak drogocenna perła, która nawet zadeptana w błocie nic nie traci ze swej wartości. Najwyższą Prawdą jest Bóg, wszak sam tak o sobie powiedział: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem” i to Bóg mówi „nie zabijaj! Wybieram więc: „NIE ZABIJAJ!” Świat może sobie rozgłaszać co chce…